poniedziałek, 10 grudnia 2012

Piława - grudzien 2012

W wekend 8-9 grudnia wybralismy sie na splyw zakonczenia sezonu.
Naszą bazą była Szwecja gdzie nad samą wodą mieliśmy do dyspozycji ciepłe miejsce do spania, domek biesiadny i saunę.
Dużo nie pływaliśmy bo 15km w sobote i 12km w niedzielę - jednak przy temperaturze -6 C odcinki były idealne. Niestety w sobotę nie udało mi się dopłynąć suchą stopą i musiałem pogodzić się z wywrotką - mimo wielkiej walki poddałem się i opuściłem kajak inaczej niż zwykle ;-)
Ogólnie zabawa przednia a wieczorna sauna z bieganiem po śniegu i kąpielą w rzece na długo pozostanie w pamięci uczestników ;))))
Zaszyfruję tylko, ze byliśmy bardzo bliscy imprez podobnych do tych organizowanych przez niejakiego Sylvio.

piątek, 7 grudnia 2012

Social media

Właśnie jestem na szkoleniu. Naprawdę ciekawe tematy i pojego ukończeniu będę miał media społecznościowe w małym paluszku ;-)
Poniżej jeden z filmów z tego szkolenia - ciekawe czy któś z was wie o co chodzi i spodziewał się takiego zakończenia?

piątek, 16 listopada 2012

Rentgen

Dzisiaj przypomniało mi się że w szpitalu dostałem dwie płytki ze zdjęciami barku wykonane po urazie i po nastawieniu.
  
Widać, że faktycznie kość zmieniła trochę swoje położenie ;-)

Nie ma co sport to zdrowie!

środa, 14 listopada 2012

Basen

Mimo dużej niepewności i wielkich obaw pierwszy basen przechodzi do historii i to bardzo pozytywnej.
Bark jest na swoim miejscu a eskimoski wychodziły prawie jak za dawnych lat ;-)

środa, 7 listopada 2012

Napachanie

W sobotę (03.11) po raz pierwszy wybrałem się na rajd organizowany przez sekcje rowerzystów miejskich. Namówił mnie na ten wyjazd towarzysz dwóch wypraw rowerowych: tour de baltic 2011 i giro de baltic 2012 i mający w swoim dorobku również vuelte de baltic 2012 ;-))
Naprawdę to był bardzo fajnie spedzony czas, wyjazd o 10:30 spod meridiana na sołaczu, było nas myślę koło 50 (co ponoc jest kiepskim wynikiem), tempo w sam raz, trzymałem się raczej w grupce lidera a przewagę zdobywałem na podjazdach ;-))) ja zakończyłem w napachaniu ale peleton pojechał do moraska.
Polecam dla każdego - fajnie się jedzie w tak dużej grupie.
Rajdy organizowane są w każdą pierwszą sobotę miesiąca - więcej na: http://www.srm.eco.pl/
Poniżej mapka całej wyprawy.

środa, 31 października 2012

bomba

Okazuje sie ze w naszym kraju zycie niestety nie jest do konca normalne i slowa "jak zyc" chyba przydalyby sie dla wszystkich. Ludzie pisza i mowia co chca bez konkretnych argumentów i dowodów, a najwazniejsza sprawa jest załatwiana przez ponad 30 miesiecy... "Zabójstwo", "morderstwo" najlepiej powiedzieć ale z udowodnieniem już gorzej, zreszta kto by sobie zawracał głowę udawadnianiem jezli pojawiają się takie informacje w tak duzym dzienniki to napewno są sprawdzone i polityk moze klepac co chce tak jak i dziennikarz (choć to słowo chyba jest na wyrost dla tego chłopca). U nas polityk to z reguły osoba, ktora nie wymaga uszanowania ale niestety sami na to zasłużyli a stara prawda, która mowi ze "jezeli masz 40 lat i nic w zyciu nie osignąłes to idz w politykę" wydaję się być jak najbardziej prawdziwa - oczywiscie jak wszedzie wyjatki sie zdarzają.
Niestety nie widać szans na zmianę i poprawę, ci z jednej i ci z drugiej nie są reformowalni. Jednak w jednych widać wielki obłęd i ich gotowość do rozpętania bardzo dużego bałaganu w tym naszym, dziwnym kraju, który przecież naprawde się rozwinął w ciągu 20 lat i naprawdę zaczęło być tu po europejsku.
Ja wczoraj po raz pierwszy nie zastanawiałem sie jak żyć a bardziej zeby z tego daunowa spierdalac, tam gdzie jest ciepło, jest franceshina, sagres, rua do relogio, do dragao ;-)

poniedziałek, 15 października 2012

Jak żyć???

Wiele razy zadajemy sobie to pytanie i wlasnie w Niedziele wrocilismy ze spływu Bukówką, gdzie w 10 osób probowalismy na nie odpowiedziec. Kazdy wieczór był inny, nowe znajomości, łądowanie z telemarkiem, fajne pływanie choć dość trudne i wracaliśmy do domów niestety bez odpowiedzi a znak zapytanią w tych dwóch magicznych słowach był coraz większy ;-)))
Ale może te kilka zdań coś wyjaśnią:
"Poza tym nie ważna jest przeszłość, ani przyszłość, bo ważne jest teraz i należy żyć tak, by nie zmarnować żadnego dnia, żadnej chwili ani sekundy. Trzeba żyć tak, by pamiętano o nas, gdy nadejdzie pora przejścia na drugą stronę. Jest jak jest…"

Drogi czytelniku nie traktuj tego postu zbyt poważnie ale jeżeli znasz odpowiedż na pytanie zawarte w temacie to super ;-]

piątek, 12 października 2012

Zdzisław ;-)

Jeżeli ktoś jeszcze nie widział fanpejdzu Zdzisława Kręciny gorąco polecam - warto przeczytać każdy wpis ;-)

Armstrong

Codziennie dostajemy coraz to ciekawsze informacje dotyczace dopingu Armstronga.
Główne dowody to zeznania jego kolegów z drużyny, które dziwnie wyszły na świat teraz - dlaczego?
Ja nie ukrywam nigdy nie byłem fanem pomysłodawcy (chyba)" zółtej opaski" i zawsze trzymałem kciuki za Ullricha (tez niestety z aferą dopingową) jednak jakoś nie cieszy mnie to że Armstrong na 99% sie szprycował.
Jego doping był na najwyższym z mozliwych poziomów - musiał kosztować ogromne pieniadze ale jednak było warto - 7 zwyciestw Tour de France. To ze doping byl bardzo zaawansowany niech swiadczy to ze nigdy nie wpadl na kontroli a jestem pewien, ze Francuzi badali go wielokrotnie.
Ciekawe jest to ze nagle z kolarza dobrego stał sie wybitnym - w 1993 zdobyl tytul mistrza swiata a tour de france zaczal wygrywac od 1999r i jak wyrzucimy rok 1997 kiedy leczy chorobe nowotworowa to wyjdzie ze w ciagu 4 lat nie wygrał nic znaczacego ani nie byl wysoko w klasyfikacji generalnej w 3 wielkich tourach.
Smutne ze taka postac majaca tylu kibicow na calym swiecie i ludzi, ktorzy w niego wierzyli okazała sie oszustem.
Jednak trzeba przyznac ze dzieki Armstrongowi tour de france byl ucztą dla oka - w porowaniu z tego rocznym to niebo a ziemia.
W tym roku do scigania wrocil Contador, ktory rowniez mial pauze spowodowana dopingiem. Jego powrót i zwyciestwo w tegorocznej Vuelcie bylo przez wszystkich wyczekiwane a sam wyscig dookola Hiszpani byl wedlug mnie bez apelacyjnie najciekawszym z wielkich tourów w tym roku.
Dla wielu sportowiec ktory bral doping powinien nie miec prawa powrotu do sportu ja mam podobne zdanie z tym ze mimo wszystko wole ogladac ciekawe zawody a nie nudną jazdę peletonu.

Po sicklinie

Trzeci raz z rzędu zawody wygrał Sam Sutton, który wydaje się, że ma patent na wygrywanie tych zawodów  ;-)
Nasi jak na pierwszy raz zajęli 101,109 i 115 miejsce na 129 zawodników. Zebrali cenne doświadczenie i zapowiadają, że za rok napewno też wezmą udział.
Jednak jak w każdej dyscyplinie cięzko jest rywalizować amatorowi z zawodowcem - na starcie praktycznie stoi na przegranej pozycji. Codzienne treningi zawsze będą lepsze od wypadów raz na jakiś czas na pływanie w góry. Co innego gdy kajak jest twoją pracą i dzięki temu masz z czego dobrze żyć, a co innego gdy jest twoim hobby, a zajmujesz się czymś kompletnie innym.
Dla amatorów wyciągnięcie z kalendarza 30 dni na pływanie w skali 365 jest bardzo dużym sukcesem, a dla zawodowca normą jest spędzanie w kajaku 300 dni...

środa, 3 października 2012

Adidas Sickline

W dniach 4-7.10 na odcinku austriackiej rzeki Oetztaler Ache rozgrywane są mistrzostwa swiata w kajakarstwie ekstremalnym - coś jak nasza kamienna tylko "trochę" bardziej extreme ;-) W zawodach bierze udział 3 naszych. W piątek przejazdy eliminacyjne.
Więcej na stronie: http://www.adidas-sickline.com/

A tutaj filmik z zeszłego roku, który mysle ze juz duzo wytlumacy:

Link do godzinnego filmu z najlepszymi przejazdami z 2011:

poniedziałek, 1 października 2012

Z Kowar na Szrenicę 29-30.09

Z piątku na sobote o 2:41 wyjechalismy z Robertem w Karkonosze aby przejsc te góry w 2 dni. 
O 11:15 dzieki pks z jeleniej do kowar zaczelismy wedrówkę na przelecz okraj. zajęło nam to jakieś 1,5h, a ja byłem ledwo żywy i myslalem o tym zeby zawracac ;-(  W Małej Upie po wypiciu czeskiego piwa dostalismy kopa energi i ruszylismy czerwonym szlakiem na sowia przelecz gdzie w czeskim schronisku Jelenka znowu dodalismy sobie energii. Bardzo nam sie to przydało bo tu czekał nas najciezszy OES i 20min podejscia na czarną kopę - było ciężko ale się udało. Dzień nas gonił a pogoda zaczęła sie zmieniąć - z pięknego słońca na mzawkę. Napieralismy dalej i po dojsciu pod sniezkę stwierdzilismy ze odpuszczamy sobie "sputniki" i kierujemy sie do domu slaskiego zeby "odpoczac". Po odpoczynku zaczelo padac i zachmurzylo sie na dobre - bylo po prostu brzydko ale nie odpuszczalimy i o 17:00 wyszlismy do odrodzenia. Doszlismy jeszcze bez czołówek i przed 19 slalismy juz legowiska z karimat i spiworow w pokoju dzieciecym.

Spanie kosztowało nas 10pln i nie bylo by najgorzej gdyby:
* kolo nas nie bylo imprezy integracyjnej do 6 rano na 50 osób - masakra zeby schronisko godzilo sie na takie rzeczy, 
* kolo 1:00 przysli do nas spac niemce i jeden z nich byl na tyle znieczulony ze wzial moj plecak za lóżko...

Ale wszystko trzeba przezyc i o 7:00 juz pobudka, pakowanie, kawa, sniadanie i o 8:15 juz na szlaku.

W górach pięknie, zero ludzi, widocznosc około 50km, muflony ryczace (chyba), zyc nie umierac.

Szlo sie idealnie i az szkoda ze do szrenicy bylo tak blisko, po drodze przerwa przy kotlach i o 11:30 na szrenicy w schronisku toast za udanę eskapade. 
Tu pozwolilismy sobie na szalenstwo i zjechalismy wyciagiem do szklarskiej - bylo to konieczne bo pociag do jeleniej byl przed 14:00. W szklarskiej obiad na wynos i cos do picia i do domu. 
W poznaniu zameldowalismy sie o 22:20 wiec idealnie i w domach bylismy przed 23:00.

Podsumowujac wyjazd: 
* koszty (dojazdy, nocleg, jedzenie, piwo, wyciag) - 220,00pln (w tym polowa do dojazd), 
* czas przejscia: okraj - odrodzenie 7:45 w tym okolo 2h przerw w schroniskach, odrodzenie - szrenica 3:15
* dojazd i powrót - 16h ;-(((

piątek, 28 września 2012

Rehabilitacja w Szklarskiej Porębie

W dniach 10-17 września przebywałem w Szklarskiej w Centrum Rehabilitacji Rolników KRUS - wielkie dzięki dla rodziców za tygodniowy turnus ;-)
Miałem tam laser i elektro na bolący bark i 30min ćwiczeń z terapeutą, dodatkowo wieczorem basen.
Ogólnie ten tydzień dużo mi dał - ręka "zgina" się coraz lepiej do doskonałośći jeszcze wiele brakuje ale jest napewno duża poprawa.
A co do rehabilitacji to myślę, że im wieksza intensywność tym lepiej.
Sam ośrodek to duża komuna - posiłki jak na kolonii i pomyśleć ze za pobyt jednodniowy z 3 posiłkami i 3 zabiegami trzeba zapłacić 150,00pln!!!


Rehabilitacja


Rehabilitować zacząłem się dokładnie miesiać po wypadku - 31.08. Dzis już jestem po 3 zajęciach i wydaje się że pomaga choć do normalności jeszcze długa droga. 
Zajęcia trwają zawsze około 1,5h i zaczynają się masażem obołałego barku i okolic - to najbardziej bolesne doswiadczeniem, potem krioterapia miejscowa, silownia i pole magnetyczne.
Mam nadzieję ze to wszystko pomoze i bark za kilka miesięcy bedzie jak przed wypadkiem. 
Wiem jedno że rowerem napewno moge jezdzic - wczoraj zrobiłem 12,5km ;-)))



poniedziałek, 3 września 2012

Powrót z dalekiej podróży

Noi niestety stało sie -  cały szierpień bez roweru... A to przez pechowy wtorek 31 lipca 2012r! Dziura w drodze i koziołek na Czechosławackiej, jakieś 200m od Dolnej Wildy i zwichnięty bark + złamanie guzka większego kości ramieniowej. Nie było lekko szczegolnie pierwsze 2 tygodnie przy duzych upałach a ja w bandażu, nastepnie pojawiła sie kamizelka desaulta i moglem juz robic pewne ruchy od łokcia do dłoni. A teraz od piątku 31 sierpnia juz sie rehabilituje ;-) I mam nadzieję ze bedzie dobrze choc wiem ze do pelnej sprawnosci jeszcze bardzo daleka daleka daleka droga ale musi być dobrze - nie dopuszczam innej myśli!

Pisze dzisiaj tj 3 wrzesnia poniewaz bylem pierwszy raz na rowerze na malym kółku na plewiskach i jechało sie bardzo dobrze - dystans nie powała 4,6km ale zawsze coś ;-)))
Na fotce zaznaczone miejsce przygotowanej dziury dla mnie na Czechosłowackiej ;-[



czwartek, 17 maja 2012

Podziękowania :-) i kilka zdjęć

Powoli wracamy do życia i już pojawiają się nowe plany na kolejne wyprawy: Izery, Niemcy, itp. 
Podsumowanie wyprawy (dane statystyczne) pojawią się niebawem, przepraszam ze jeszcze ich nie ma ale obowiązki wobec sponsorów wypełniają nasz wolny czas ;-)  
A propos sponsorów to wielkie podziekowania dla: kellysów, bosmana, specjala, łebskiego, restauracji samolot, pensjonatu "przy promenadzie" w ustce, hi-teca, bergsona, pkp, i wszystkich tych ktorzy trzymali za nas kciuki i wierzyli, ze damy rade!!!


Ponizej kilka zdjęć:



niedziela, 6 maja 2012

Giro d'baltic czas zacząć!!!

Wczoraj  zawodowcy rozpoczęli ściganie dookoła Włoch tzn. rozpoczęli w Danii ;-) ale napewno kończą w Mediolania i ścigać się będą głównie w Italii.
W związku z tym nasza wyprawa przejmuje nazwę włoską i brzmi GIRO D'BALTIC

Dzisiaj w nocy wyruszamy i jak ostatnio bedziemy zdawac relacje w komentarzach do tego wątku. 
Zaglądajcie czasami również na eurosport komentatorzy będą próbowali się z nami łączyć ;-)))

Andrzej (gość) 2012-05-08
Pierwszy etap za nami. Dom-pkp-swinoujscie-ahlbeck-pobierowo. Razem 85km. Trasy rowerowe u sasiadow nie z tego swiata! Pogoda na razie ok - nie pada, wiatr slaby. Nad morzem na razie pusto. Spimy w admirale, w nocy bylo max 5 C.
KRIS (gość) 2012-05-08
TRZYMAM KCIUKI I Z ZAZDROŚCIĄ ŚLEDZĘ WASZE POCZYNANIA. JESTEŚCIE NIEZŁYMI MOTYWATORAMI. ZARAZ IDĘ NA ROWER. JAK BĘDZIECIE W OKRESIE WAKACYJNYM GDZIEŚ ŚMIGAĆ TO SIĘ PISZĘ
Andrzej (gość) 2012-05-09
Giro stage duo - meta w mielnie po 95km. Noc w amberze 100m od morza i prawie juz w uniesciu. Pogoda na jazde super-duzo slonca i kolo 20 C, tylko wiatr dosc mocny w twarz. Teraz tez pogoda super - niebo bez chmury. Dzis konczymy w ustce lub rowach.
Andrzej (gość) 2012-05-09
Etap III. Jestesmy w ustce - "dom przy promenadzie". Mamy 100m od morza. Pogoda dzis zmienna-slonce, a pod koniec deszcz ale cieplo. Dzis mamy za soba 88km w tym 6km "spaceru sakwiarza" (marsz brzegiem morza), ktory daj nam w kosc jak minimum 30km na rowerze. Ale zawsze to nowa droga i warto bylo. Jutro minimum to Łeba ale przez bagna w klukach :-)
Andrzej (gość) 2012-05-10
Jestesmy w łebie. Mamy domek za 17.5pln od osoby. Bagna z zamoczeniem butów ale napewno warto przemeczyc sie te 5km. Spimy 200m od morza. Po drodze super miejsce w izbicy - bar + sklep pierwsza klasa! W Łebie wiecej turystów ale morze ciagle lodowate i na kapiele nie do polecenia.
Andrzej (gość) 2012-05-12
Obudzilismy sie w chłapowie-więc prawie władysławowo. Zrobilismy 83km ale giro zrobilo sie przez jeden dzien tour de pologne bo wjechalismy w glab kraju zeby zobaczyc elektrownie nad j.zarnowieckim-nie warto. Spalismy dzis na campingu 'samolot' gdzie restauracja jest wlasnie w samolocie ;-)
Andrzej (gość) 2012-05-13
Pobudka w Kaszwałach-prawie 90km od władka. Jazda to typowe robienie kilometrów i nie sprawia przyjemnosci. Do piasków 60km wiec nie wiele i warto dojechac.
Andrzej (gość) 2012-05-14
Jestesmy juz w poznaniu. Wczoraj kolo 23 dotarlismy do domow. Dojazd do krynicy nie urzeka i dopiero od mikoszewa widac oznaki plazy, ale jazda ciagle asfaltem. Mimo wszystko warto bylo ale jednak proponuje konczyc w helu, wladku lub gdansku. Cala wyprawa z dojazdami do dworca i domu to 670km. Nie mielismy zadnej awarii roweru. Noclegi tansze niz we wrzesniu-srednio 25pln, najdrozej w mielnie u poznaniaka ;-( 45pln. Kolejna wyprawa to na 99% gory izerskie, a morze pewnie za rok ale od swinoujscia na zachod.

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Kamienna - udało się!

21 kwietnia na rzece Kamienna odbyły się Mistrzostwa w kajakarstwie górskim.
Mimo wielu obaw zaryzykowałem i udało się tzn. dopłynąłem do mety ;-)))
W kategorii Amatorów zająłem 49 miejsce - startowało 83 zawodników co uważam za dobry wynik.
Mój czas to: 6:28,14 który w przyszłym roku napewno będę chciał poprawić - oczywiście wszystko zależy od poziomu wody ;-)
 

A tu filmiki z treningowego pływania dzień przed zawodami - nie od razu byliśmy mistrzami ;-)



środa, 21 marca 2012

Gdzie śpimy

Co do miejscówek to wiadomo ze trudno wyczuć jak bedzie "noga podawać" ale zabawimy tutaj:
1) DZIWNÓWEK - http://www.campingbialydom.com/galeria.html
2) USTRONIE - tu kimniemy sie na 99% u znajomego mojej kolezanki 
3) JAROSŁAWIEC - albo tu gdzie spalismy ostatnio albo stad uciekamy i nie polecam tu gulaszu w restauracji nie daleko latarni, sniadania tez nie polecam bo go nie bylo ;-(
4) ROWY - tu proponuje tam gdzie ostatnio, fajny balkon, plazma, i blisko dobre i tanie jedzenie - i moze, moze nas nie poznają ;-)
5) WŁADYSŁAWOWO -  http://www.przyczepyhoryzont.pl/
6) TRÓJMIASTO - tu nie wiadomo gdzie ale najwyzej jakis hostel sie znajdzie
7) KRYNICA MORSKA - tutaj mam fajny pensjonat "sardynka" wiec powinno tez byc dobrze oby nie za ciasno ;-)

I tak po krotce to wyglada a jak bedzie okaze sie nie dalej niz za dwa miesiace

piątek, 9 marca 2012

Termin Baltic Tour II

Juz ustalilismy i jezeli swiat sie nie zawali to wsiadamy do pociagu najpozniej 8 maja (to moze byc przyspieszone o wekend ale na ta chwile trudno mi jeszcze to potwierdzic na 100%). Wyjazd z Glownego mysle ze najlepiej o 2:57 jednak tu moze byc problem bo mamy 6 min na przesiadke (wyjazd 5:40) wiec jak nam da dyla to kolejny mamy o 9:43... Zrobimy wszystko zeby nam nie uciekl bo jezeli wszystko nam styknie to jestesmy juz w swinoujsciu o 7:15!!! I caly dzien przed nami!!!
Powoli wracamy na rowery i postaramy sie zbudować jakąś formę ;-)

sobota, 3 marca 2012

Bagna KLUKI - podejście drugie


W tym roku jedziemy przez bagna!
Trasa: rowy - smołdzinski las - łokciowe - kluki - izbica - gać - żarnowska - łeba
To zdecydowanie krótsza trasa i ciekawsza od wielkiego objazdu asfaltem.


czwartek, 12 stycznia 2012

Patrzymy z nadzieją na Tour de Baltic II

To już pewne - w tym roku wybieramy się na "Tour de Baltic II" - termin jeszcze nie ustalony ale na 90% będzie to Maj. Tym razem chcemy przejechać z Ahlbeck do Piasków, a poszczególne dni będą wyglądać mniej więcej tak:
I. Świnoujście - Ahlbeck - Świnoujście - Dziwnówek 
II. Dziwnówek - Ustronie Morskie
III. Ustronie - Jarosławiec
IV. Jarosławiec - Łeba
V. Łeba - Władysławowo
VI. Władysławowo - Gdańsk 
VII. Gdańsk - Piaski - Krynica Morska 
VIII. Krynica Morska - Tczew (lub Frombork/Tolkmicko - Elbląg)

Taki jest plan, a jak się uda czas pokaże, w każdym razie już coraz bliżej do wyjazdu ;-)