niedziela, 24 maja 2015

Lords of the ring

W końcu się zebraliśmy i pierścień padł naszym łupem.
W niedzielę o 6:30 wyjechałem z domu w kierunku Lusowa gdzie rozpocząłem przygodę z ringiem.
Za Skórzewem
W Kiekrzu dołączył Zbigniew i razem stawialiśmy już czoła wyzwaniu. Dobra pogoda, piachy jeszcze jako tako, słaby wiatr to wszystko spowodowało, że ring padł naszym łupem bez większych bólów  ;-)
Przerwy robiliśmy co 15-20km i trwały po 10-15min. Oczywiście były też małe sklepiki gdzie dolewaliśmy płynów - podczas całej trasy poszło po około 3 litry.
Błędy z oznaczeniami pojawiły się za Katowicką przed Kórnikiem i tam trochę pobłądziliśmy ale ogólnie trasa oznakowana dobrze.
Przez całą trasę jedliśmy kanapki, batony, banany a w Mosinie wpadliśmy na kiełbasę z grilla. Dłuższa przerwa na jedzenie typu obiad mogła by spowodować wprowadzenie za dużego luzu i moglibyśmy się już po niej nie podnieść.
Do domów dotarliśmy koło 19:00 ze średnią całej trasy ponad 19km/h.
Jak na pierwsze pokonanie ringa uznaliśmy to za bardzo dobry wynik, a ring na tyle nam się podobał, że z pewnością jeszcze do niego w tym roku podejdziemy.

Pożar w okolicach stadionu Lecha