środa, 31 października 2012

bomba

Okazuje sie ze w naszym kraju zycie niestety nie jest do konca normalne i slowa "jak zyc" chyba przydalyby sie dla wszystkich. Ludzie pisza i mowia co chca bez konkretnych argumentów i dowodów, a najwazniejsza sprawa jest załatwiana przez ponad 30 miesiecy... "Zabójstwo", "morderstwo" najlepiej powiedzieć ale z udowodnieniem już gorzej, zreszta kto by sobie zawracał głowę udawadnianiem jezli pojawiają się takie informacje w tak duzym dzienniki to napewno są sprawdzone i polityk moze klepac co chce tak jak i dziennikarz (choć to słowo chyba jest na wyrost dla tego chłopca). U nas polityk to z reguły osoba, ktora nie wymaga uszanowania ale niestety sami na to zasłużyli a stara prawda, która mowi ze "jezeli masz 40 lat i nic w zyciu nie osignąłes to idz w politykę" wydaję się być jak najbardziej prawdziwa - oczywiscie jak wszedzie wyjatki sie zdarzają.
Niestety nie widać szans na zmianę i poprawę, ci z jednej i ci z drugiej nie są reformowalni. Jednak w jednych widać wielki obłęd i ich gotowość do rozpętania bardzo dużego bałaganu w tym naszym, dziwnym kraju, który przecież naprawde się rozwinął w ciągu 20 lat i naprawdę zaczęło być tu po europejsku.
Ja wczoraj po raz pierwszy nie zastanawiałem sie jak żyć a bardziej zeby z tego daunowa spierdalac, tam gdzie jest ciepło, jest franceshina, sagres, rua do relogio, do dragao ;-)

poniedziałek, 15 października 2012

Jak żyć???

Wiele razy zadajemy sobie to pytanie i wlasnie w Niedziele wrocilismy ze spływu Bukówką, gdzie w 10 osób probowalismy na nie odpowiedziec. Kazdy wieczór był inny, nowe znajomości, łądowanie z telemarkiem, fajne pływanie choć dość trudne i wracaliśmy do domów niestety bez odpowiedzi a znak zapytanią w tych dwóch magicznych słowach był coraz większy ;-)))
Ale może te kilka zdań coś wyjaśnią:
"Poza tym nie ważna jest przeszłość, ani przyszłość, bo ważne jest teraz i należy żyć tak, by nie zmarnować żadnego dnia, żadnej chwili ani sekundy. Trzeba żyć tak, by pamiętano o nas, gdy nadejdzie pora przejścia na drugą stronę. Jest jak jest…"

Drogi czytelniku nie traktuj tego postu zbyt poważnie ale jeżeli znasz odpowiedż na pytanie zawarte w temacie to super ;-]

piątek, 12 października 2012

Zdzisław ;-)

Jeżeli ktoś jeszcze nie widział fanpejdzu Zdzisława Kręciny gorąco polecam - warto przeczytać każdy wpis ;-)

Armstrong

Codziennie dostajemy coraz to ciekawsze informacje dotyczace dopingu Armstronga.
Główne dowody to zeznania jego kolegów z drużyny, które dziwnie wyszły na świat teraz - dlaczego?
Ja nie ukrywam nigdy nie byłem fanem pomysłodawcy (chyba)" zółtej opaski" i zawsze trzymałem kciuki za Ullricha (tez niestety z aferą dopingową) jednak jakoś nie cieszy mnie to że Armstrong na 99% sie szprycował.
Jego doping był na najwyższym z mozliwych poziomów - musiał kosztować ogromne pieniadze ale jednak było warto - 7 zwyciestw Tour de France. To ze doping byl bardzo zaawansowany niech swiadczy to ze nigdy nie wpadl na kontroli a jestem pewien, ze Francuzi badali go wielokrotnie.
Ciekawe jest to ze nagle z kolarza dobrego stał sie wybitnym - w 1993 zdobyl tytul mistrza swiata a tour de france zaczal wygrywac od 1999r i jak wyrzucimy rok 1997 kiedy leczy chorobe nowotworowa to wyjdzie ze w ciagu 4 lat nie wygrał nic znaczacego ani nie byl wysoko w klasyfikacji generalnej w 3 wielkich tourach.
Smutne ze taka postac majaca tylu kibicow na calym swiecie i ludzi, ktorzy w niego wierzyli okazała sie oszustem.
Jednak trzeba przyznac ze dzieki Armstrongowi tour de france byl ucztą dla oka - w porowaniu z tego rocznym to niebo a ziemia.
W tym roku do scigania wrocil Contador, ktory rowniez mial pauze spowodowana dopingiem. Jego powrót i zwyciestwo w tegorocznej Vuelcie bylo przez wszystkich wyczekiwane a sam wyscig dookola Hiszpani byl wedlug mnie bez apelacyjnie najciekawszym z wielkich tourów w tym roku.
Dla wielu sportowiec ktory bral doping powinien nie miec prawa powrotu do sportu ja mam podobne zdanie z tym ze mimo wszystko wole ogladac ciekawe zawody a nie nudną jazdę peletonu.

Po sicklinie

Trzeci raz z rzędu zawody wygrał Sam Sutton, który wydaje się, że ma patent na wygrywanie tych zawodów  ;-)
Nasi jak na pierwszy raz zajęli 101,109 i 115 miejsce na 129 zawodników. Zebrali cenne doświadczenie i zapowiadają, że za rok napewno też wezmą udział.
Jednak jak w każdej dyscyplinie cięzko jest rywalizować amatorowi z zawodowcem - na starcie praktycznie stoi na przegranej pozycji. Codzienne treningi zawsze będą lepsze od wypadów raz na jakiś czas na pływanie w góry. Co innego gdy kajak jest twoją pracą i dzięki temu masz z czego dobrze żyć, a co innego gdy jest twoim hobby, a zajmujesz się czymś kompletnie innym.
Dla amatorów wyciągnięcie z kalendarza 30 dni na pływanie w skali 365 jest bardzo dużym sukcesem, a dla zawodowca normą jest spędzanie w kajaku 300 dni...

środa, 3 października 2012

Adidas Sickline

W dniach 4-7.10 na odcinku austriackiej rzeki Oetztaler Ache rozgrywane są mistrzostwa swiata w kajakarstwie ekstremalnym - coś jak nasza kamienna tylko "trochę" bardziej extreme ;-) W zawodach bierze udział 3 naszych. W piątek przejazdy eliminacyjne.
Więcej na stronie: http://www.adidas-sickline.com/

A tutaj filmik z zeszłego roku, który mysle ze juz duzo wytlumacy:

Link do godzinnego filmu z najlepszymi przejazdami z 2011:

poniedziałek, 1 października 2012

Z Kowar na Szrenicę 29-30.09

Z piątku na sobote o 2:41 wyjechalismy z Robertem w Karkonosze aby przejsc te góry w 2 dni. 
O 11:15 dzieki pks z jeleniej do kowar zaczelismy wedrówkę na przelecz okraj. zajęło nam to jakieś 1,5h, a ja byłem ledwo żywy i myslalem o tym zeby zawracac ;-(  W Małej Upie po wypiciu czeskiego piwa dostalismy kopa energi i ruszylismy czerwonym szlakiem na sowia przelecz gdzie w czeskim schronisku Jelenka znowu dodalismy sobie energii. Bardzo nam sie to przydało bo tu czekał nas najciezszy OES i 20min podejscia na czarną kopę - było ciężko ale się udało. Dzień nas gonił a pogoda zaczęła sie zmieniąć - z pięknego słońca na mzawkę. Napieralismy dalej i po dojsciu pod sniezkę stwierdzilismy ze odpuszczamy sobie "sputniki" i kierujemy sie do domu slaskiego zeby "odpoczac". Po odpoczynku zaczelo padac i zachmurzylo sie na dobre - bylo po prostu brzydko ale nie odpuszczalimy i o 17:00 wyszlismy do odrodzenia. Doszlismy jeszcze bez czołówek i przed 19 slalismy juz legowiska z karimat i spiworow w pokoju dzieciecym.

Spanie kosztowało nas 10pln i nie bylo by najgorzej gdyby:
* kolo nas nie bylo imprezy integracyjnej do 6 rano na 50 osób - masakra zeby schronisko godzilo sie na takie rzeczy, 
* kolo 1:00 przysli do nas spac niemce i jeden z nich byl na tyle znieczulony ze wzial moj plecak za lóżko...

Ale wszystko trzeba przezyc i o 7:00 juz pobudka, pakowanie, kawa, sniadanie i o 8:15 juz na szlaku.

W górach pięknie, zero ludzi, widocznosc około 50km, muflony ryczace (chyba), zyc nie umierac.

Szlo sie idealnie i az szkoda ze do szrenicy bylo tak blisko, po drodze przerwa przy kotlach i o 11:30 na szrenicy w schronisku toast za udanę eskapade. 
Tu pozwolilismy sobie na szalenstwo i zjechalismy wyciagiem do szklarskiej - bylo to konieczne bo pociag do jeleniej byl przed 14:00. W szklarskiej obiad na wynos i cos do picia i do domu. 
W poznaniu zameldowalismy sie o 22:20 wiec idealnie i w domach bylismy przed 23:00.

Podsumowujac wyjazd: 
* koszty (dojazdy, nocleg, jedzenie, piwo, wyciag) - 220,00pln (w tym polowa do dojazd), 
* czas przejscia: okraj - odrodzenie 7:45 w tym okolo 2h przerw w schroniskach, odrodzenie - szrenica 3:15
* dojazd i powrót - 16h ;-(((