niedziela, 25 października 2015

Jesienne karkonosze

W związku z życiowymi sprawami nie udało mi się wybrać w pierwszej grupie na coroczny jesienny wypad w góry - pierwsza grupa szturmowa w składzie jacek, jasiu, robert, marcin i paweł przypuściła atak na spory kawałek karkonoszy dwa tygodnie wcześniej.
Po dwóch tygodniach wykorzystując ostatnie długie dni w składzie z waldkiem i zbigniewem udało nam się w 3 dni przejść spory kawałek pięknych gór od jagniątkowa przez szrenicę, kozie grzbiety, samotnie, przelęcz karkonoską.
Słońce próbowało przebić się przez ciężkie chmury - okolice Voseckiej Boudy
Piątkowa trasa:

W piątek pogoda nas nie rozpieszczała jednak sobota zaczęła się właśnie tak:
Wschód słońca ze Szrenicy
Po tak pięknym wschodzie słońca ruszyliśmy koło 9:00 w stronę przełęczy karkonoskiej głównym szlakiem. 
Pogoda nas rozpieszczała - bezchmurnie i bardzo ciepło, pierwsza przebierka miała miejsce w okolicach trzech świnek ;-)
Wielki Szyszak i Śnieżne Kotły - Waldek na trawersie większego z szyszaków ;-)
Z każdym krokiem zbliżaliśmy się do głównego celu - Kozich Grzbietów. Na przełęczy krótki odpoczynek poniżej Szpindlerovej Boudy i już tylko w dół do Szpindlerowego Młyna.
W Szpindlerowym drobne zakupy płynów i bardzo ostro pod górę czerwonym szlakiem. Mieliśmy około 5 km do Kozich Grzbietów, powoli z tradycyjnego szlaku karkonoskiego zaczęło robić się trochę jak w Tatrach - pojawił się nawet miejsca ze schodami i barierki - trawersowaliśmy grzbiety.

Droga na Kozie i Lucni Hora - Kozie grzbiety
Po wdrapaniu się na Kozie przeszliśmy się na Krakonos skąd mieliśmy takie widoki:

Panorama z Krakonosa
Niestety żółte kolory wskazywały nie tylko piękną jesień ale też to, że powoli kończy się dzień i słońce zaraz nam się schowa dlatego szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę Samotni. Po drodze minęliśmy Lucni Boude (to jest dopiero "stodoła" - nasze odrodzenie to przy tym schronie coś pięknego) noi pojawił się nam po naszej prawej stronie trochę księżycowy obraz:
Snieźka + jej "sputniki" + ksieżyc
Sobotnia trasa: 

W niedzielę ruszyliśmy już o 7:30, głównie za sprawą zmiany czasu. Poszliśmy w stronę Polany i potem przez Pielgrzymy do Odrodzenia gdzie doszliśmy koło 10:00.
Przełęcz Karkonoska
Po przerwie w schronisku zostało nam ostatnie podejście do Petrovej Boudy skąd czarnym szlakiem zeszliśmy do Jagniątkowa. 
Kładka w okoliach "Kotków", czarny szlak przed Jagniątkowem
W Niedzielę szliśmy tak: http://mapa-turystyczna.pl/route/zxei

sobota, 10 października 2015

Lords of the ring II - edycja jesienna

Wykorzystując ostatnie w miarę długie dni w sobotę wybraliśmy się w składzie Waldek, Zbyszek i ja na ponowne zdobycie ringu.
Wyjechałem z domu po 6:00 tak więc lampki musiałem włączyć od samego rana ;-)
Jednak z każdą minutą było coraz jaśniej z tym, że temperatura dość długo utrzymywała się w okolicach zera - tak więc strój typowo zimowy z ochraniaczami na buty włącznie.
Powoli robiło się coraz jaśniej
W Kiekrzu dołączył Zbigniew a w Biedrusku Waldek i razem już kręciliśmy tak jak pomarańczowe znaki wskazują. Ciepło zrobiło się dopiero po opuszczeniu puszczy zielonki.
Ring zrobiliśmy z małymi modyfikacjami - w Kórniku objechaliśmy jezioro drugą stroną i w Rogalinku jechaliśmy rozlewiskami ale chyba akurat tędy prowadzi szlak.
W Mosinie obiad "u Radzia" dał nam duży zastrzyk energii i lecieliśmy dalej aby zakończyć w miarę przy świetle dziennym.
Zachód nad jeziorem Lusowskim
Waldek i Zbigniew nad obwodnica w Sadach
Przerwy robiliśmy dość krótkie i koło 18:30 zjawiliśmy się w Kiekrzu skąd każdy z nas rozjechał się w swoje strony.