czwartek, 31 października 2013

jak sie bawić to na całego

pewien reprezentant ludu ostatnio mocno pobalował ale jak zawsze są dwie wersje wydarzeń:

poseł:
"Te 1,4 promila to jest tyle, ile osoba stukilogramowa ma po wypiciu jednej butelki wina - podkreślił. - Poszliśmy z kolegami na kolację z winem, potem na drinka do lokalu. Gdy wychodziliśmy, zauważyłem, że dzieją się niepokojące rzeczy, że jest awantura. Że dzieją się niedobre rzeczy. Nie wiedziałem, kto bierze udział w awanturze, czy to klienci, czy bramkarze, czy policja. Wiedziałem, że dzieją się niepokojące rzeczy, i jak zwykle w takich sytuacjach włączyłem się, próbowałem włączyć się tak, aby sprawa się zakończyła - przyznał.
Poseł zaznaczył, że od razu użyto wobec niego gazu, przewrócono go na ziemię, klęczano na nim, bito go, oblewano piekącą substancją, kopano w plecy, w krocze i po nerkach. Wzrok miał odzyskać dopiero w szpitalu, gdzie lekarze poinformowali, że ma uszkodzoną rogówkę. Podkreślił kilka razy, że "to nie są obrażenia od uderzenia o krawężnik".

świadek:
"Policjanci przyjechali pod klub nad ranem, ale do zupełnie innego zajścia, do jakichś innych mężczyzn - zaznacza pan Tomasz. Jak dodaje, w pewnym momencie interwencją zainteresował się mężczyzna, który pijany spał pod drzwiami lokalu. - Tak się domyślam, że był bardzo pijany. Wszystko na to wskazywało, bo tam kucnął i zasnął - zaznacza świadek.
Według jego relacji, mężczyzna od początku był wobec policjantów agresywny. - Podszedł do nich, najpierw zaczął przeszkadzać, później ich obrażał i wyzywał. Policjanci absolutnie nie byli wobec niego agresywni. On krzyczał: "wy k...rwy!", "wy ch...je, pedały!". Później zaczął ich szarpać i kopać. Był tak pijany, że kiedy próbowali go obezwładnić, to krzyczał "Policja! Pomocy!". Oni mu powiedzieli, że przecież są policjantami, ale on chyba nie kontaktował za dobrze... - opowiada pan Tomasz."

Która z wersji jest prawdziwa? Nie wiadomo, niech każdy podpisze się pod tą w którą wierzy. Dla mnie pewne jest to, że o 4:00 to pewnie miał więcej niż 1,4 promila, a dodatkowo każdy kto normalnie pracuje naprawdę rzadko bawi się o tej godzinie w tygodniu... 
I nawet nie było by w tym nic złego - no stało się i tyle ale po co robić z siebie ofiarę???

piątek, 11 października 2013

mecz o wszystko

Kolejny raz gramy mecz o wszystko. Ciekawe dlaczego jeszcze wierzymy, że mogą wygrać z Ukrainą jak wszystkie znaki na ziemi pokazują ze nie damy rady: zwycięstwa w grupie tylko z San Marino i Mołdawią, a ostatnia ważna wygrana miała miejsce 5 lat temu...
Najważniejsze, żeby nie było wstydu tzn. to jest już prawie pewne bo kuby nie ma w kadrze ;-) i zasiądzie pewnie przed telewizorem, a może jest gdzieś na wakacjach - tam już może pokazywać co tylko zechce

czwartek, 10 października 2013

Teraz rower

Mam nadzieję, że się uda i w Sobotę wieczorem przywita nas:

Strzecha Akademicka - Śnieżka - Karpacz

Obudziliśmy się trochę później niż dzień wcześniej i po śniadaniu koło 10:00 wyruszyliśmy na Śnieżkę.
Postanowiliśmy iść przez Biały Jar.
Robert w drodze do Białego Jaru
Po niespełna 40 minutach zameldowaliśmy się w Domu Śląskim gdzie musieliśmy trochę się nawodnić przed wspinaczką na najwyższy szczyt Karkonoszy. Pogoda jak zwykle podczas całej wyprawy rewelacyjna. 
Zaczęliśmy wchodzić na Śnieżkę, na którą już wchodziło sporo śmiałków.
Droga na Śnieżkę
Po wejściu na Śnieżkę ukazały nam się piękne widoki i co ważne było bezwietrznie! To się zdarza naprawdę bardzo rzadko w ciągu roku. Usiedliśmy w zadumie, napoiliśmy się i pstryknęliśmy kilka zdjęć i dalej w drogę w stronę Sowiej Przełęczy. 
Na Śnieżce - za plecami Karkonosze Czeskie 
Teraz już tylko schodziliśmy w dół i żal przez nas przemawiał, że już koniec. Dla poprawy humoru w czeskim schronisku Jelenka zaliczyliśmy gulasz z knedlikami i piwo (zestaw za 25pln). Stąd już mieliśmy Sowiej na wyciągnięcie ręki, a o 15:00 byliśmy w Karpaczu przy Kruczych Skałach skąd taksówką dojechaliśmy do Świeradowa po nasze auto. 

Niedzielna trasa:

Podsumowując cały wyjazd to warto:
* wziąść trochę czeskich koron - w schroniskach czasem przeliczają że 1 korona to 0,2pln, a to dużo,
* zastanowić się nad ilością ciuchów - ja znowu niosłem kilka niepotrzebnie, choć gdyby pogoda się zepsuła na pewno by się przydały, 
* wziąłem śpiwór, którego nawet nie wyjąłem - po prostu spałem pod kołdrą bez pościeli, 
* schronisko szrenica polecam, strzechę akademicką raczej odradzam - chociaż impreza integracyjna była wyjątkowa, 
  
Kolejna wyprawa to mam nadzieję zimowe wyjście z Przełęczy Okraj, kiedy to zobaczymy, a może jeszcze w tym roku uda się zaliczyć Śnieżnik.

środa, 9 października 2013

Szrenica - Strzecha Akademicka

Drugi dzień to pobudka o 7:00, śniadanie, pakowanie i o 8:40 wychodzimy z schroniska. Kilka zdjęć na szczycie i ruszamy do Voseckiej Boudy, która niestety otwarta dopiero od 10:00 (tak jak większość schronisk w Czechach). Szybka decyzja i idziemy do Łabskiej Boudy gdzie po drodze mijamy źródła Łaby.
Po wyjściu ze schroniska, a raczej hotelu przemieszczamy się ciągle w Czechach i idziemy do Martinovej Boduy.
W drodze do Martinovej Boudy
To zdecydowanie najlepsze z Czeskich schronisk, w których byliśmy. Fajny klimat i dość niskie ceny. Po dłuższym odpoczynku wracamy na drogę przyjażni, którą odwiedzając jeszcze jedną czeską boude o której nie warto pisać docieramy do Schroniska Odrodzenie. Kilkanaście lat temu ktoś mi powiedział że jest tu "sajgon" i nie wiele się zmieniło, a nocleg w zeszłym roku przy imprezie integracyjnej, która trwała do 6:00 tylko to potwierdza. Czas nas już trochę gonił więc ruszyliśmy w stronę Słonecznika gdzie po małej przerwie już przy lekkiej szarówce ruszyliśmy do Strzechy podziwiając wielki i mały staw. 
Samotnia, Strzecha i Śnieżka
Koło 18:30 byliśmy na rozwidleniu szlaków i ruszyliśmy luźnym krokiem do Strzechy Akademickiej gdzie dotarliśmy przed 19:00. 
W Strzesze meldunek, przebranie i na obiad. A wieczorem pełna integracja z południowymi sąsiadami, krajanami, dodatkową atrakcją turniej mixtowy w ping ponga i zgubienie klapków ;-)
Za plecami ściana opadająca do Małego Stawu
Cała Sobotnia wędrówka wyglądała tak:

wtorek, 8 października 2013

Świeradów Zdrój - Stog Izerski - Jakuszyce - Szrenica

Wyruszyliśmy przed 5:00 z Plewisk i po tankowaniu, kawie, hot dogu i zakupach w Złotoryii byliśmy o 9:15 w Świeradowie na parkingu strzeżonym (ul. Dojazdowa 3 - polecam!). Krótka przebierka i pakowanie jedzenia i w drogę na Stog Izerski. Podejście wcale nie było takie łatwe i trochę się spociliśmy ale daliśmy radę i pokonaliśmy je w godzinę.
Drużyna w komplecie - w drodze na Stog Izerski
Na szczycie trochę wiało i musieliśmy założyć kurtki, po 20 minutach już z gorąca je zdejmowaliśmy ;-)
Pogoda od początku była dla nas bardzo łaskawa - słońce i dość wysoka temperatura jak na październik
Gdzieś na czerwonym szlaku w Górach Izerskich
Z dwoma przerwami na jedzenie i picie koło 15:30 zameldowaliśmy się w Jakuszycach na stacji benzynowej, gdzie uzupełniliśmy płyny i dalej w drogę zielonym szlakiem na Szrenicę. Tu zaczęło się znowu pod górę a do tego było tzw "obejście szlaku" więc szliśmy trochę na czuja i przed 18:00 byliśmy na Hali Szrenickiej.
W drodze na Szrenicę - cel już widać
Na Hali już mocno wiało i słońce zaczęło zachodzić więc musieliśmy uzbroić się kurtki, czapki i rękawice. Przed nami było 20 minut wspinaczki do schroniska. Dotarliśmy i po otrzymaniu pokoju i przebraniu udaliśmy się do bufetu na zasłużony posiłek regeneracyjny.
Przy okazji polecam Schronisko na Szrenicy, placilismy 32pln za nocleg bez pościeli w pokoju czterosobowym, warunki super!

Cała piątkowa trasa wyglądała tak:

poniedziałek, 7 października 2013

Świeradów - Karpacz

Lekko nie było...
Trzy dni chodzenia z czego piątek i sobota po 9 godzin na szlaku. Pogoda nam dopisała i było prawie jak latem ;-)
Zrobiliśmy koło 65km, zaczęliśmy w Świeradowie przy Zakładzie Borowinowym a skończyliśmy w Karpaczu przy Kruczych Skałach.
Opis każdego z dni już nie długo.
Na Śnieżce - wyczerpani ale szczęśliwi

czwartek, 3 października 2013

Świeradów Zdrój - Karpacz/Kowary

W piątek (04.10) około 5:00 wyjeżdżamy w Sudety żeby przez 3 dni pochodzić po górach. Jutro wchodzimy na Stóg Izerski i przez Jakuszyce idziemy na Szrenicę gdzie śpimy. W Sobotę przemieszczamy się do Strzechy Akademickiej idąc w większości po stronie czeskiej, a w Niedzielę Śnieżka i do Sowiej Przełęczy i do Karpacza albo do Przełęczy Okraj - to zadecydujemy w Sobotę.
Jesteśmy przygotowani na najgorsze tzn. minusowe temperatury rano i wieczorem ;-)