piątek, 12 października 2012

Armstrong

Codziennie dostajemy coraz to ciekawsze informacje dotyczace dopingu Armstronga.
Główne dowody to zeznania jego kolegów z drużyny, które dziwnie wyszły na świat teraz - dlaczego?
Ja nie ukrywam nigdy nie byłem fanem pomysłodawcy (chyba)" zółtej opaski" i zawsze trzymałem kciuki za Ullricha (tez niestety z aferą dopingową) jednak jakoś nie cieszy mnie to że Armstrong na 99% sie szprycował.
Jego doping był na najwyższym z mozliwych poziomów - musiał kosztować ogromne pieniadze ale jednak było warto - 7 zwyciestw Tour de France. To ze doping byl bardzo zaawansowany niech swiadczy to ze nigdy nie wpadl na kontroli a jestem pewien, ze Francuzi badali go wielokrotnie.
Ciekawe jest to ze nagle z kolarza dobrego stał sie wybitnym - w 1993 zdobyl tytul mistrza swiata a tour de france zaczal wygrywac od 1999r i jak wyrzucimy rok 1997 kiedy leczy chorobe nowotworowa to wyjdzie ze w ciagu 4 lat nie wygrał nic znaczacego ani nie byl wysoko w klasyfikacji generalnej w 3 wielkich tourach.
Smutne ze taka postac majaca tylu kibicow na calym swiecie i ludzi, ktorzy w niego wierzyli okazała sie oszustem.
Jednak trzeba przyznac ze dzieki Armstrongowi tour de france byl ucztą dla oka - w porowaniu z tego rocznym to niebo a ziemia.
W tym roku do scigania wrocil Contador, ktory rowniez mial pauze spowodowana dopingiem. Jego powrót i zwyciestwo w tegorocznej Vuelcie bylo przez wszystkich wyczekiwane a sam wyscig dookola Hiszpani byl wedlug mnie bez apelacyjnie najciekawszym z wielkich tourów w tym roku.
Dla wielu sportowiec ktory bral doping powinien nie miec prawa powrotu do sportu ja mam podobne zdanie z tym ze mimo wszystko wole ogladac ciekawe zawody a nie nudną jazdę peletonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz