czwartek, 26 listopada 2015

Listopadowy Karpacz

W weekend po Święcie Niepodległości wybraliśmy się w dwie pary do Karpacza gdzie Kuba załatwił noclegownie. Nie byłem za tym, żeby jechać w piątek po pracy ale zostałem przegłosowany bo dzięki temu mogliśmy w sobotę w miarę wcześnie (tj. 9:00) wyjść w góry.
Zaczęliśmy podejście na główny grzbiet przez kocioł łomniczki gdzie dość szybko góry pokazały swoje prawdziwe oblicze - wychodziliśmy świeciło słońce a im większa wysokość tym warunki coraz bardziej zimowe.
Dolina Łomniczki i Śnieżka - zdjęcia zrobione w przeciągu 20 minut
Koncówka podejścia do Domu Śląskiego była dość emocjonująca - ślisko i śnieg ale w schronisku dopadliśmy wolny stolik i trochę naładowaliśmy akumulatory.
Końcowe podejście na Równie pod Snieżką
Po przetrawersowaniu Śnieżki udaliśmy się w stronę Sowiej Przełęczy gdzie w Jelence zjedliśmy obiad i skosztowaliśmy czeski napój Bogów ;-)
Po dłuższej przerwie zaczęliśmy schodzenie przez Sowią dolinę.
Szlak przez Sowią dolinę
Na bazie zameldowaliśmy koło 17:00 - w Karpaczu po śniegu nie było żadnego śladu. .
W Niedzielę pogoda już mocno się pogorszyło i przez cały dzień padał deszcze dlatego wybraliśmy się na spacer dookoła Karpacza a naszym celem była Świątynia Wang. Po drodze przeszliśmy przez sanatorium "Zarzecze" gdzie w 1993 spędziłem miesiąc wakacji.

Własnie w tym budynku spędziłem kiedyś 30 dni
Po powrocie z wycieczki i krótkim leżakowaniu wybraliśmy się na basen do Sandry aha byliśmy też zobaczyć Hotel Gołębiewski - monstrualny budynek z wielką ilością pokoi - ponad 2500!!! Ponoć największe centrum konferencyjno-szkoleniowe w Europie.
Po basenie poszliśmy do pubu gdzie spędziliśmy trochę czasu na kręglach z przybyszami z Lubonia - oj kule latały, szampan się łał i spodnie pruły ;-)
W poniedziałek po śniadaniu wybraliśmy się do najstarszego Zoo w Polsce z naprawdę imponującą ilością zwierząt na dość małym terenie - prawie 4 krotnie mniejsze niż nasze. Pogoda nie rozpieszczała jak w Niedzielę i po obejrzeniu pelikanów, niedźwiedzi, lwa, żubra, rysia czy żbików udaliśmy się do bardzo ciepłego wodnego świata, który zrobił na nas duże wrażenie tak jak zresztą całe zoo, które jest jednym wielkim zabytkiem i warto poświęcić cały dzień żeby zobaczyć wszystkie zwierzęta i ciekawe budynki zbudowane właśnie specjalnie dla nich w XIX wieku!!!
Choć muszę dodać, że jednak żal mi tych zwierząt, iż nie są na wolności gdzie ich miejsce to jednak wartość edukacyjna takich miejsc jest przeogromna no bo na przykład kto z nas widział na żywo takie "typowo nasze" zwierzęta jak choćby ryś czy wilk?

W Afrykarium 
Powyższe zdjęcie przypomina mi pewien teledysk ;-)