Starościńskie Skały i pozostałości po napisie Mariannenfels |
Wał fenowy nad Karkonoszami |
Zbigniew przeciera drogę |
Pierwszy nocleg w górach i to w zimie na wysokości 930m npm zaliczony - temperatura dała nam się obudzić ;-)
Nasza baza na pierwszą noc |
W Niedzielę krótko po godzinie 8:00 wyruszyliśmy w kierunku przełęczy Kowarskiej - pogoda mocno się zmieniła, zrobiło się szaro ale temperatura ciągle na delikatnym plusie.
Noc pod namiotem dała we znaki dlatego szybko przy najbliżej okazji musieliśmy zjeść śniadanie co udało się w komfortowych warunkach - piękna duża wiata z ławkami i stołami. Można było zjeść jak człowiek.
Im bliżej Karkonoszy tym pogoda gorsza - na przełęcz Okraj dotarliśmy po 12:00 i mieliśmy już serdecznie dość, a najtrudniejsze dopiero było przed nami.
No ale po krótkim odpoczynku w schronisku ruszyliśmy do Jelenki gdzie po obiedzie poszliśmy w bój na Czarną Kopę i Śnieżkę. Wiatr zaczynało już dawać bardzo mocno noi podejście też zrobiło się mocne ale najgorzej było na wypłaszczeniu pod Śnieżką - prawie nic nie było widać...
Zrobiło się nie fajnie, a do tego nie było tyczek, które pojawiły się dopiero na finalnym podejściu. Jedynym plusem był brak ludzi - góry tylko dla nas. Gorzej z widokami, których nie było.
Wiatr dawał w bok i prawie nas przewracał, a do tego w kilka minut nas oblodziło... Wiedzieliśmy, że jeszcze sporo przed nami. Szliśmy w końcówce od tyczki do tyczki i przerwa i tak do końca, klnąc pod nosem "gdzie to pieprzone ufo". Widoczność była gdzieś na 20m tzn. było widać następną tyczkę...
Noc pod namiotem dała we znaki dlatego szybko przy najbliżej okazji musieliśmy zjeść śniadanie co udało się w komfortowych warunkach - piękna duża wiata z ławkami i stołami. Można było zjeść jak człowiek.
Im bliżej Karkonoszy tym pogoda gorsza - na przełęcz Okraj dotarliśmy po 12:00 i mieliśmy już serdecznie dość, a najtrudniejsze dopiero było przed nami.
No ale po krótkim odpoczynku w schronisku ruszyliśmy do Jelenki gdzie po obiedzie poszliśmy w bój na Czarną Kopę i Śnieżkę. Wiatr zaczynało już dawać bardzo mocno noi podejście też zrobiło się mocne ale najgorzej było na wypłaszczeniu pod Śnieżką - prawie nic nie było widać...
Zbigniew gdzieś za Czarną Kopą |
Prześwit gdzieś między Czarną Kopą, a Śnieżką |
W końcu dotarliśmy na szczyt i po założeniu raków zaczęliśmy powolne zejściu do Domu Śląskiego - wiatr od Upskiej Jamy nas przewracał i baliśmy się że skulamy się do Kotła Łomniczki, po wielkiej walce udało się, a schodzenie przypłaciliśmy wybitym kciukiem i wbitym rakiem w łydkę....
W schronisku kilka osób - to był plus tego dnia, że w górach nikogo nie było no może oprócz dwóch osłów ;-)
Po ubraniu na siebie dodatkowej warstwy ciuchów ruszyliśmy do Strzechy już w totalnej ciemności i zamieci. Gdyby nie tyczki i czołówki zgubilibyśmy się.
Droga z Domu Śląskiego do Strzchy |
Cała trasa to 26km - na poniższej rozpisce nie ma dojścia do Strzechy z domu Śląskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz