poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Wildalpen

Po trochę przedłużonym pakowaniu w składzie Bartek, Zbyszek i ja wyjechaliśmy z Plewisk koło północy. Dość żwawo (jak na samochód z 3 kajakami na dachu) przemieszczaliśmy się przez Wrocław, Olomunec, Brno, St Polten, Mariazell. Z kilkoma przerwami za potrzebą i tankowaniem mniej więcej po 12 godzinach byliśmy na campingu w Wildalpen. Gdzie nie było żywej duszy oprócz gospodarza i nas.
Salza przy campingu
Pole położone w bardzo pięknym miejscu, a na Salzie w tym miejscu jest wytyczony tor slalomowy gdzie można poćwiczyć.
Tyczki slalomowe na Salzie
Co do pola to mieliśmy do dyspozycji: toalety z prysznicami, miejsce do mycia naczyń, suszarnię z grzejnikiem (miejsce które było dla nas zbawieniem), "living room" (tu jedliśmy i spędzaliśmy czas gdy nie byliśmy na wodzie). I to wszystko za 9,5 euro od osoby za dzień. Po drugiej stronie rzeki mamy min. bank, market, restaurację, sklepy dla wodniaków, wypożyczalnię kajaków czy kanu.
Nasze obozowisko
W poniedziałek pogoda dopisywała więc ruszyliśmy na tor gdzie trochę popływaliśmy, a resztę dnia spędziliśmy na wygrzewaniu się w słońcu.
Salza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz