Początek trasy - zachęcająco... |
Jedyny plus bardzo duży to brak wiatru i świadomość, że w Zatomiu są chłopaki, którzy też udowadniają sobie, że pogoda jest fajna i moczą sobie tyłki w kajakach.
Woda w bidonach zaczęła zamarzać w Puszczy Noteckiej - Zbigniewowi Cola trochę później niż mój napój - na przyszłość brać napoje gazowane.
Dobrze bo praktycznie bez bólu przejechaliśmy Puszczę Notecką tzn. nie zgubiliśmy się. W Krzyżu kupiliśmy trochę jedzenia i napoiliśmy się bo stwierdziliśmy, że mało pijemy tzn. z bidonów było to nie możliwe.
Woda w bidonach zaczęła zamarzać w Puszczy Noteckiej - Zbigniewowi Cola trochę później niż mój napój - na przyszłość brać napoje gazowane.
Początek Puszczy Noteckiej i woda w bidonie zaczęła być gęstsza |
Do Głuska dojechaliśmy koło 17:00 gdzie trochę uzupełniliśmy płyny i nasłuchaliśmy się o rybach, śmieciach, sołtysie, leśnictwie itd.
Głusko center by night |
Czyli trzeba przyznać że akcja udała się i daliśmy radę ale była to bardzo duża głupota i doszliśmy do wniosku, że wizyta u specjalisty by się jednak przydała...
W Niedzielę już tylko dojechaliśmy do Krzyża skąd pociągiem dojechaliśmy do Kiekrza i na Wolę.
W drodze do Krzyża Wlkp - Puszcza Drawska |
W sobotę podczas prawie 140km jazdy od mniej więcej 9:00 do 18:00 wypiliśmy nie więcej niż po jednym litrze napojów, o jakieś 3 litry stanowczo za mało!
Dlatego przez kilka dni po akcji byliśmy wyczerpani ale doświadczenie pozostanie no i chyba na drugi raz odpuścimy przy takich warunkach - chyba ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz