poniedziałek, 25 lipca 2016

Baltic odcinek Ustka - Łeba

Jak co roku nie mogłem Mu się oprzeć i w związku z tym, ze w Niedzielę musiałem być w Ustce w piątek o 5:30 wsiadłem w samochód ze spakowanym rowerem i ruszyłem w kierunku Smołdzina.
Spałem na parkingu leśnym - około 2km od morza - miejsce super, cisza, spokój, plaża dla wybrańców ;-)
Spacer na plażę odbywał się w takich okolicznościach 
Z wydmy na drogę, za plecami morze
A sama plaża... myślę, że poniższe zdjęcie dużo powie:


W piątek koło południa wybrałem się do Ustki. Po dojechaniu do Rowów stwierdziłem, że wybiorę się do Ustki trasa przy samym morzu. Nie było lekko i w Orzechowie zrobiłem wycof - choć nawet nie wiem czy ta trasa tam się nie kończy. Przejechałem około 13km, nie ma tam praktycznie płaskich odcinków, a głównie singletracki, jest naprawdę ciężko, piachy, krótkie mocne podjazdy, korzenie, trochę musiałem pospacerować, zaliczyłem jedną glebę. Widokowo pięknie, chylę czoła dla osób które pokonują to na sakwach. 
Piękne widoki na odcinku z Rowów do Ustki - trasa przy morzu
Po dojechaniu do Ustki zrobiłem krótką przerwę na plaży i pojechałem z powrotem do Rowów R10 - szlakiem zwiniętych torów.
Taka droga prowadzi do Rowów blisko jeziora Gardno
W Rowach miałem ochotę na rybkę u Juliusza niestety nie było wolnych miejsc, zresztą jak w całych Rowach dlatego odjechałem w stronę jeziora Gardno żeby przez jego południową stronę dojechać do Smołdzina. Po drodze zatrzymałem się w Oberży pod diabelskim kamieniem w Gardnie Wielkiej - polecam. 
          W Sobotę wyruszyłem koło 9:00 a moim celem była Łeba - oczywiście przez bagna w Klukach. Zawsze się udawało i to z sakwami to teraz czemu nie bez nich. Niestety tym razem jakieś 500m od krzyżówki na Izbicę na której był dość wymowny znak:
musiałem się wycofać ponieważ przede mną pojawiło się dość sporych wymiarów małe bagno, a że byłem sam to nie chciałem ryzykować pozostaniem tam na zawsze ;-)

To bagno przerwało moją przeprawę przez mokradła w Klukach
Po wycofaniu udałem się w kierunku Zgórzyna, Ciemina i Izbicy aby dojechać do Łeby skąd pojechałem jeszcze na mierzeję łebską gdzie jednak był spory tłum i nie odważyłem się zostawić roweru bez przypięcia aby wdrapać się na wydmę Łącką. Powrót prawie tą samą drogą z przerwą w Izbicy w znanym miejscu biwakowym przy wylocie szlaku.
W Klukach wybrałem się na wieże widokową skąd miałem fajne widoki między innymi na wydmy.
Jezioro Gardno z wieży widokowej w Klukach 
Po wyjechaniu spod wieży złapał mnie pech - złamany hak od przerzutki...ale udało się zaradzić - skuwacz jak zawsze się sprawdził i 15km które mi pozostały wracałem na jednym przełożeniu ale udało się - lepsze to niż długi spacer ;-)
Rower po małym tuningu ;-)
To były bardzo fajne 2 dni, udało mi się przejechać około 200km. To nie to co cały baltic z sakwami ale zawsze coś. Choć muszę przyznać, że ciekawsze dla mnie są zachodnie regiony, tu jednak morze jest dość daleko od szlaku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz