poniedziałek, 29 października 2018

Z Łokietkiem w górach

Tradycji stało się zadość i w ostatni weekend października wybraliśmy się w składzie "osiedlowym" w Karkonosze, a naszą bazą było Schronisko Szrenica.
Grupa bardzo konkretna: Raki, Ilo, Fasi, Luki, Dąbi, Borys, Tofcio i ja.
Grupa szturmowa
Tak więc silna grupa szturmowa co nie takim górom się nie kłania ;-)
Oczywiście to taki żart i byliśmy bardzo dobrze przygotowani na kiepskie warunki, które miały nam towarzyszyć. 
Zaczęliśmy w piątek wieczorem wdrapując się do schroniska przez schronisko pod Łabskim Szczytem.
W Sobotę mimo deszczu od rana poszliśmy przez rezerwat Śnieżnych Kotłów do rozdroża pod Śmielcem a stamtąd na obiad do Martinovki skąd z powrotem na główny szlak i już prosto do Szrenicy.
Tego dnia pogoda była bardzo zróżnicowana od deszczu, przez słońce, po mróz.

Raki na trawersie Wielkiego Szyszaka z tyłu Ilo zmawia modlitwę ;-)
Mimo kiepskiej pogody widoki też potrafiły zachwycić
Do schroniska dotarliśmy już po zmroku gdzie kolejny wieczór spędziliśmy na grze w ping ponga czyli mimo wszystko nie obijaliśmy się ani trochę i spędziliśmy aktywnie każdą wolną chwilę. 
W Niedzielę już szybkim krokiem po kolana w śniegu ruszyliśmy przez Kamieńczyk do samochodów. 
Tego dnia zima już była wszędzie. 
Krawana dochodzi do aut - dolna stacja kolei na Szrenicę
Cały wyjazd mimo kiepskiej pogody bardzo udany, wszyscy daliśmy radę, nikt nie został w schronisku ;-), wszyscy mieliśmy ochotę chodzić po górach moknąć i marznąć. 
Mam nadzieję, że kolejne wyprawy w takim składzie jeszcze przed nami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz