Grupa bardzo konkretna: Raki, Ilo, Fasi, Luki, Dąbi, Borys, Tofcio i ja.
Grupa szturmowa |
Oczywiście to taki żart i byliśmy bardzo dobrze przygotowani na kiepskie warunki, które miały nam towarzyszyć.
Zaczęliśmy w piątek wieczorem wdrapując się do schroniska przez schronisko pod Łabskim Szczytem.
W Sobotę mimo deszczu od rana poszliśmy przez rezerwat Śnieżnych Kotłów do rozdroża pod Śmielcem a stamtąd na obiad do Martinovki skąd z powrotem na główny szlak i już prosto do Szrenicy.
Tego dnia pogoda była bardzo zróżnicowana od deszczu, przez słońce, po mróz.
Raki na trawersie Wielkiego Szyszaka z tyłu Ilo zmawia modlitwę ;-) |
Mimo kiepskiej pogody widoki też potrafiły zachwycić |
W Niedzielę już szybkim krokiem po kolana w śniegu ruszyliśmy przez Kamieńczyk do samochodów.
Tego dnia zima już była wszędzie.
Krawana dochodzi do aut - dolna stacja kolei na Szrenicę |
Mam nadzieję, że kolejne wyprawy w takim składzie jeszcze przed nami.