Jak zwykle na początku przemieszczaliśmy się bardzo żwawo by przez Biedrusko i Mściszewo zrobić sobie krótką przerwę przy Trojance gdzie znaleźliśmy bardzo fajne miejsce nie tylko na krótką przerwę ale i na dłuższy pobyt połączony z ogniskiem - pewnie tu jeszcze wrócimy.
Po małej pauzie ruszyliśmy do Śnieżycowego ścieżką przy Warcie, która nie była zbyt przyjazna więc grupa się podzieliła i powstało kilka mniejszych peletonów, ja załapałem się do takiego który niestety nie trafił do jaru a od razu do Łukowa gdzie czekaliśmy na resztę. Warto dodać, że w Łukowie ostatnie dni grudnia 1831 roku spędził tutaj nasz wieszcz narodowy.
Stąd do Obornik mieliśmy żabi skok a pokonanie mostu a raczej zejście z nasypu nie sprawiło nam większych problemów.
Na moście kolejowym w Obornikach |
Krzyże z cmentarza przykościelnego w Radzimiu |
Płynąc Wartą często zastanawiałem się co to za krzyże w środku lasu.
Info o historii Radzimia: http://pl.wikipedia.org/wiki/Radzim_(wojew%C3%B3dztwo_wielkopolskie)
Więcej o tym miejscu, a zwłaszcza o Ostrowie Radzimskim, który znajdował się po drugiej stronie rzeki można przeczytać tutaj: http://www.oborniki.com.pl/historia/archeo/radzim.php
"Pod krzyżami" w Radzimiu |
Zachód słońca w okolicach Strzeszynka |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz