wtorek, 11 marca 2014

Do Śnieżycowego Jaru

W Sobotę postanowiliśmy zobaczyć czy pojawiły się już Śnieżyce niedaleko Starczanowa. Zbiórka na pestce na sobieskiego oznaczała już, że zrobimy sporo kilometrów i spędzimy cały dzień na pedałowaniu.
Jak zwykle na początku przemieszczaliśmy się bardzo żwawo by przez Biedrusko i Mściszewo zrobić sobie krótką przerwę przy Trojance gdzie znaleźliśmy bardzo fajne miejsce nie tylko na krótką przerwę ale i na dłuższy pobyt połączony z ogniskiem - pewnie tu jeszcze wrócimy.
Po małej pauzie ruszyliśmy do Śnieżycowego ścieżką przy Warcie, która nie była zbyt przyjazna więc grupa się podzieliła i powstało kilka mniejszych peletonów, ja załapałem się do takiego który niestety nie trafił do jaru a od razu do Łukowa gdzie czekaliśmy na resztę. Warto dodać, że w Łukowie ostatnie dni grudnia 1831 roku spędził tutaj nasz wieszcz narodowy.
Stąd do Obornik mieliśmy żabi skok a pokonanie mostu a raczej zejście z nasypu nie sprawiło nam większych problemów.
Na moście kolejowym w Obornikach
Przed nami jazda w kierunku poligonu z nawet mocnym podjazdem z przerwą w Maniewie na "eleganckiej ławeczce". Za Maniewem wjechaliśmy do lasu i kierowaliśmy się na Radzim gdzie zrobiliśmy kilka zdjęć w miejscu gdzie ponad 750 lat temu tętniło życie.
Krzyże z cmentarza przykościelnego w Radzimiu
Płynąc Wartą często zastanawiałem się co to za krzyże w środku lasu. 
Więcej o tym miejscu, a zwłaszcza o Ostrowie Radzimskim, który znajdował się po drugiej stronie rzeki można przeczytać tutaj: http://www.oborniki.com.pl/historia/archeo/radzim.php
"Pod krzyżami" w Radzimiu
Ale, że dzień jeszcze krótki trzeba było ruszać. Po 16:00 byliśmy w Biedrusku gdzie w "Kuźni" zjedliśmy dobrą grochówkę, która dodała nam sił na resztę trasy. Wyjeżdżając z Biedruska po 17:00 kierowaliśmy się przez poligon gdzie przy szlabanie w Złotnikach grupa rozpadła się na podgrupy i pozostał nam tylko dojazd do domów gdzie ja byłem przed 19:00.
Zachód słońca w okolicach Strzeszynka
Ogólnie cała trasa to 108km, ze średnią prędkością około 18km/h.
Bardzo polecam i naprawdę nie warto się spieszyć, bo ciekawych miejsc do zobaczenie na trasie jest bardzo dużo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz