W Sobotę z samego rana wybraliśmy się w mocnym sześcio osobowym składzie na przeplyniecie Głuszynki i Warty z Kórnika do Poznania. Zaczęliśmy od mocnego wiosłowania na rozgrzewkę i szybko pokonaliśmy jeziora Skryneckie duże i małe - choć na końcówce małego pojawiły się trzciny.
|
Głuszynka za jeziorem Skrzyneckim małym
|
Lecz to nie było jeszcze najgorsze - po minięciu mostu w Borówcu i zaczęło się robić naprawdę źle. Nasze płynięcie najlepiej opisuje poniższe zdjęcie.
|
Okolice Borówca
|
Tutaj musieliśmy spasować i dobiliśmy do prawego brzegu gdzie wykonawszy szelki do ciągnięcia kajaków zaczęliśmy krótką wędrówkę brzegiem. Po spotkaniu miejscowych kilku śmiałków jednak zawróciło i spróbowało przepłynąć/przeciągnąć się, na początku żałowali swojej decyzji ale ich trud po kilkudziesięciu metrach został nagrodzony i udało im się.
Dalsze spływanie to czysto przyjemność - kilka zwałek, piękna pogoda, widoki, kolorowe niebo.
|
Okolice Kamionek |
Dobrym tempem dopłynęliśmy do Czapur gdzie poskakaliśmy z tego co pozostało ze starego młyna.
|
Waldek pokonuje stary młyn |
Stąd już mieliśmy żabi skok do Warty gdzie przy ujściu Głuszynki zrobiliśmy przerwę na lunch ;-)
Warta przywitała nas wiatrem w plecy więc płynęliśmy do Poznania z prędkością około 10km/h - co jest bardzo dobrym tempem biorąc pod uwagę, że na naszych czołach nie pojawiła się nawet kropla potu.
|
Most kolejowy na Starołęce |
Wycieczkę skończyliśmy przy moście Św. Rocha o godzinie 15:30.